Free jazz po wiedeńsku
- Rafał Zbrzeski
- 21 lis 2020
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 22 lis 2020
Trębacza Piotra Damasiewicza można byłoby posądzić o muzyczny pracoholizm. Lider przynajmniej kilku formacji, podróżnik, animator wydarzeń, badacz, eksperymentator, i człowiek realizujący dziesiątki różnorodnych pomysłów. Niemal bez ustanku w drodze, cały czas wcielający w życie nowe pomysły. Popularny Damas uznał widać, że to za mało i postanowił zostać także wydawcą. Pierwszym krążkiem, który ukazał się nakładem powołanego przez niego do życia labelu L.A.S. listening and sounding, jest Vienna Suite - album nagrany wspólnie z przedstawicielami muzycznego środowiska austriackiej stolicy.

Piotr Damasiewicz Viennese Connections - Vienna Suite
/ L.A.S. listening and sounding, 2020/
Zgodnie z sugestią zawartą w tytule, nagranie kwartetu najlepiej potraktować jako całość, choć zaznaczyć trzeba, że jest to utwór o dużej wewnętrznej różnorodności. Nie bez znaczenia dla brzmienia i ostatecznego kształtu suity jest fakt, że rejestracji dokonano „na setkę”, z udziałem publiczności, choć napisać, że mamy do czynienia z nagraniem koncertowym byłoby może pewną nieścisłością. Słuchacze obecni w studiu nagraniowym byli raczej świadkami procesu artystycznej kreacji, spod znaku swobodnego traktowania idiomu jazzowego, połączonego z nieskrępowanymi wycieczkami na inne obszary gatunkowe.
W utwór wprowadza nas duet, w którym przenikliwe brzmienie trąbki Damasiewicza łączy się ze skotłowaną perkusją Alexa Yannilosa. Po chwili, podejmując temat, do kolegów dołączają saksofonista Krzysztof Kasprzyk i kontrabasista Thomas Stempkowski. W czterech głównych częściach suity (poprzetykanych interludiami), kwartet rozpędza akcję bazując na masywnych, groove’owych partiach, co jakiś czas powracając do motywu przewodniego, będącego niczym zawołanie przypominające formacji o utrzymania szyku. Z owych rytmicznych, podpartych na zwartej pracy kontrabasu i perkusji motywów, wyłaniają się improwizacje poszczególnych członków zespołu, a narracja zmierza w kierunku bardziej otwartych form. Muzyka freejazzowych pionierów zdaje się być tu jedną z głównych inspiracji, bowiem kwartet w swojej grze zawiera zbliżony w wyrazie ładunek emocji, a poszczególni instrumentaliści zdradzają niezwykłą wyobraźnię i erudycję. Dla Damasiewicza jako twórcy materiału szczególnie istotne wydaje się zachowanie równowagi pomiędzy hipnotycznym rytmem z wyeksponowaną rolą kontrabasu (wszak to jego „macierzysty” instrument), a artystyczną swobodą i korzystaniem z szerokiego wachlarza środków wyrazu i możliwości jakie daje nieskrępowana improwizacja. Dzięki temu muzyka tętni życiem, jest barwna, zaskakująca i zwyczajnie - ciekawa. Czwarta cześć suity to prawdziwy majstersztyk - muzyka zapierająca dech i zawierająca pełen zestaw przymiotów, którymi dysponują członkowie Viennese Connections.
Słuchają Vienna Suite odnoszę wrażenie obcowania z pierwotną, surową czystością muzyki, twórczością artystów, którzy w pewnym sensie odsunęli na dalszy plan akademicką poprawność (ba, można zaryzykować stwierdzenie, że celowo ją porzucili), na rzecz bardzo bezpośredniego, organicznego i emocjonalnego przekazu.
Comments