Dzisiejszy wpis poświęcony jest albumowi o tytule aktualnym i adekwatnym do panującej na świecie sytuacji. Pimpono Ensemble dostarczaja muzyki, która zawiera wszystko to co może pomóc przetrwać.
Pimpono Ensemble - Survival Kit
/Love & Beauty Music, 2020/
Odsłuch drugiej płyty polsko-duńsko-norweskiego zespołu przede wszystkim dostarcza sporej dawki adrenaliny. Grupa, z pozoru jazzowa, ochoczo zapuszcza się w rozmaite muzyczne rejony, przy czym niekoniecznie podąża zwartym szykiem w jednym kierunku. Już w otwierającym album utworze Mały sekcja gra mocno, w sposób kojarzący się ze szkołą metalową, podczas gdy instrumenty dęte oddaja się freejazzowym swawolom. To zaledwie początek żonglerki, którą możemy podziwiać podczas całego spotkania z Survival Kit. Prócz ciężkiego rocka i free jazzu muzycy pod przewodnictwem Szymona „Pimpona” Gąsiorka mieszają ze sobą wątki ambientowe, post-rockowe, noise’owe, wpływy polskiej i skandynawskiej muzyki improwizowanej, elektronikę oraz brzmienia bliskie graniu big-bandowemu. Wszystko to w różnych proporcjach i z różnym natężeniem, ale zawsze ze swobodą i humorem.
To co z pozoru mogłoby grozić przerodzeniem się w kakofoniczny chaos, brzmi zaskakująco spójnie. Muzyka Pimpono Ensemble w wielu miejscach zasadza się na połamanych partiach instrumentu lidera, wokół których wirują poszczególne elementy. W innych fragmentach ton nadaje głębokie brzmienie tuby, albo gitarowy przester. Kiedy indziej cała sekcja dęta nakręca rozwój wydarzeń. Długo można byłoby mnożyć opisy tego co kolejno dzieje się w szalonej muzycznej wizji wprowadzanej w życie przez kolektyw. Pewne jest, że urozmaicona budowa utworów nie przewiduje przypadkowości, choć dopuszcza spontaniczność. Pozwoliło to artystom połączyć karkołomne pomysły z wielką radością grania.
Na Survival Kit zgodnie współistnieją: krzykliwość free jazzu, punkowa zadziorność, melodyjność popu i naprzemiennie orkiestrowa i ambientowa nostalgia. Muzycy bez skrępowania grają to na co mają ochotę i robią to znakomicie.