top of page
  • Rafał Zbrzeski

See Through 4, czyli spełnione tęsknoty

Zaktualizowano: 16 cze 2020

Nie ma się co oszukiwać. W każdym miłośniku jazzu drzemie tęsknota za złotą epoką gatunku, latami 50 i 60 XX wieku, kiedy to co rusz ukazywały się pomnikowe albumy, a na scenie rządzili Parker, Monk, Davis, Coltrane, Coleman i dziesiątki innych wizjonerów. Taka obfitość wybitnych osobowości i autentycznych innowacji w jazzie raczej już się nie powtórzą, a nawet ponadczasowe nagrania czasem mogą się przejeść. Co zrobić gdy chwilowo mamy dosyć słuchania klasyków, a jednocześnie coś podpowiada nam by sięgnąć po muzykę ze zbliżonego obszaru stylistycznego? To proste - posłuchać dwóch tegorocznych albumów kanadyjskiego kwartetu See Through 4.


See Through 4 - Bog Standards

/All-Set!, 2020/

Nie tak dawno pisałem na blogu o debiucie Rob Clutton Trio. Łącznikiem pomiędzy tamtą grupą a See Through 4 jest osoba saksofonistki Karen Ng, która pojawia i w zespole Cluttona, i w obu odsłonach kwartetu prowadzonego przez innego kanadyjskiego kontrabasistę - Pete’a Johnstona. Czteroosobowy skład to kolejna mutacja grupy, po nazwie której w przeszłości pojawiały się (zgodnie z liczbą członków) cyfry 5 i 2. W wydaniu kwartetowym zespół eksploruje muzykę wyraźnie bazującą na dokonaniach artystów, którzy czerpali z głównego nurtu jazzu lat 60, ale ich horyzonty były znacznie szersze, co pozwalało na wyjście poza mainstream i prowadzenie poszukiwań w rozmaitych, bardzo zróżnicowanych obszarach.


Na Bog Standards obok lidera i Karen Ng zagrali: trębaczka Rebecca Hennessy i perkusista Jake Oelrichs. Świeżość tchnąca z tej płyty to z jednej strony zasługa świetnie napisanych kompozycji lidera, ale też efekt wyczuwalnej chemii pomiędzy muzykami. Na albumie słychać też, że zarówno lider jak i pozostali członkowie składu znakomicie opanowali historię jazzu i na jej podstawie wytyczają własne ścieżki. Nieprzypadkowo jako patronów swojej twórczości przywołując Jimmy’ego Giuffre, Carlę Bley i Ornette’a Colemana. To muzyka, w której wciąż (a w przypadku See Through 4 raczej ponownie) pobrzmiewa bop, ale rozwiązania harmoniczne i melodyczne w dużej części są zupełnie współczesne i czerpiące z zupełnie innych obszarów jazzowego kosmosu.


Kapitalne dialogi saksofonu i trąbki czasami przywodzą na myśl skojarzenia z duetem Coleman/Cherry, a wiele motywów mogłoby znaleźć się na płytach największych tuzów gatunku. Jednocześnie są to tylko czytelne odwołania (bo nawet nie cytaty). Sposób traktowania melodii, strategie improwizacji poszczególnych członków zespołu, rozbijanie poszczególnych motywów na atomy i narracyjna swoboda nie pozostawiają wątpliwości, że mamy do czynienia z muzyką XXI wieku.



See Through 4 - False Ghosts, Minor Fears

/All-Set!, 2020/

Na nagranym miesiąc po Bog Standards albumie False Ghosts, Minor Fears zmianie uległa połowa obsady See Through 4. Trębaczkę Rebeccę Hennessy zastąpiła pianistka Marilyn Lerner a za perkusją zasiadł Nick Freaser (znany czytelnikom bloga z tria Roba Cluttona).


Główny paradygmat muzyki kwartetu pozostał niezmieniony. To nadal współczesna impresja na temat złotej epoki poszukującego jazzu sięgającego korzeniami głównego nurtu. Poprzez zastąpienie trąbki fortepianem grupa uzyskała szerszą paletę brzmienia, co odbiło się również na bardziej wyrazistej zawartości. Pomimo personalnych roszad udało się zachować wewnątrzzespołową chemię i radość ze wspólnego muzykowania. Podobnie jak na wcześniejszym krążku uważne przestudiowanie dokonań gigantów gatunku jest i w tym przypadku zaledwie odskocznią dla własnej, pełnej śmiałych rozwiązań twórczości.


Zarówno na Bog Standards jak i False Ghosts, Minor Fears sporo uwagi muzycy poświęcają eksplorowaniu możliwości swoich instrumentów. Nie są to czcze eksperymenty na chybił-trafił, a próby poszerzania jazzowego idiomu poprzez dokładne studium własnego narzędzia pracy. Dzięki temu, odwołując się do tego co w historii gatunku najbardziej wartościowe, właściwie do samego jądra nowoczesnego jazzu, See Through 4 nagrali muzykę na wskroś współczesną. Niewątpliwie twórczość kwartetu jest wierna duchowi muzycznych poszukiwań wielkich reformatorów jazzu. W przypadku Kanadyjczyków wierność ta przejawia się nie tyle w brzmieniu, co w metodzie i podejściu do tworzenia, a to moim zdaniem dużo bardziej istotne.



W przypadku obu albumów na uwagę zasługuje także szczegółowa, staranna i znakomicie wyważona produkcja, która pozwala w pełni docenić kunszt artystów.

89 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page