top of page
  • RafaÅ‚ Zbrzeski

Skurcze

Zaktualizowano: 29 kwi 2020

Debiutancką płytę tria Hunger Pangs Meet Meat zapamiętałem jako krążek intensywny, hałaśliwy, może nieco nerwowy i chaotyczny, ale na pewno w wielu momentach intrygujący. Blisko siedem lat po premierze tamtego materiału ukazał się drugi album formacji (zarejestrowany w roku 2016). Siedem lat to spora przerwa, jednak członkowie tria w ramach różnych aktywności często pojawiają się to tu, to tam, nie dali więc szansy zapomnieć o swoim istnieniu. Z pewnością ukazanie się albumu zatytułowanego II stanowi świetną okazję by odświeżyć jak wespół brzmią: gitarzysta Marek Kądziela, trębacz Tomasz Dąbrowski i perkusista Kasper Tom Christiansen.


Hunger Pangs - II

/Audio Cave, 2020/


Powstanie polsko-duńskiego tria ma swoje początki w desancie, który kilka lat temu nasi muzycy przeprowadzili na duńskie uczelnie muzyczne. Kądziela i Dąbrowski należeli do awangardy owej artystycznej migracji, która przyniosła wiele ciekawych efektów i znacząco wpłynęła na obecny kształt krajowej sceny muzyki improwizowanej. Grupie Hunger Pangs można śmiało przypisać spory udział w tym procesie.


Nazwa tria oznacza głodowe skurcze żołądka, co znakomicie oddaje sedno muzyki zespołu. W kompozycjach, które znalazły się na albumie II jasno odbija się głód poszukiwań, który - mam wrażenie - napędzą trójkę artystów. Nie ma tu prostych rozwiązań, oczywistych, jałowych przebiegów i zbędnych dźwięków. Nerwowość debiutu została ujęta w karby, mniej na II hałaśliwych wycieczek, więcej za to skupienia i klarowności. Nie oznacza to, że muzyka została pozbawiona owej przyjemnie podrażniającej uszy chropowatości i nieprzewidywalności, którą zapamiętałem z pierwszej płyty. Trio niezmiennie balansuje na granicy kompozycji i improwizacji, choć brak tu wyraźnego rozróżnienia na to co zostało napisane a co powstało spontanicznie. Słuchając albumu odniosłem wrażenie, że Kądzielę, Dąbrowskiego i Christiansena ograniczają wyłącznie ramy, które sami sobie nakreślili. Ich muzyczna wizja pozostawia w tyle zarówno mainstream jak i klasyczne free. Jest tym ciekawsza, że członkowie Hunger Pangs nie boją się jasno wskazywać na inspiracje wieloma gatunkami - jak użycie elektroniki czy mocne, przesterowane riffy gitary.


W wielu momentach na płycie muzycy tria nie tyle prowadzą ze sobą dialogi, co raczej uprawiają swoisty taniec czy raczej rodzaj zabawy. Każdy z nich zdaje się rzucać swoimi partiami wyzwanie pozostałym, jednocześnie klucząc i robiąc uniki by nie zostać dościgniętym i złapanym. Ale w tej grze tak naprawdę nie chodzi przecież o to by złapać partnerów, raczej o to by być zaraz obok nich. Czasem podążać przez chwilę za tropem, by niespodziewanie zmienić kierunek co wymusza reakcję pozostałych uczestników. Każdy z członków zespołu zdaje się intuicyjnie pojmować zasady tej gry co zaowocowało nieszablonową, pełną zaskoczeń płytą. Nie waham się twierdzić, że jedną z najciekawszych w tym roku.



73 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page