Słodkie jak sprzężenie zwrotne
- Rafał Zbrzeski
- 29 kwi 2020
- 2 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 9 cze 2020
Wakacyjne wojaże warto zaplanować z wyprzedzeniem. Nawet jeśli (z różnych przyczyn) nie myślimy o wyprawie w kierunku Oceanu Indyjskiego, proponuję dać szansę Malediwom. Zgodnie z tytułem, na ich drugim wydawnictwie kotłuje się aż miło.

Malediwy - Dolce Tsunami
/Coastline Northern Cuts, 2020/
Duet Malediwy to twór powołany do życia przez saksofonistę Marka Pospieszalskiego i perkusistę Qbę Janickiego. Zamiłowanie do muzyki nieprzeciętnej wynieśli zapewne z domów rodzinnych. Można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że obaj są nieodrodnymi synami swoich ojców. Dolce Tsunami to drugi krążek, który stworzyli wspólnymi siłami i podobnie jak debiut wypełniają go dźwięki nieprzewidywalne, choć w sposób różniący się od tych z pierwszej płyty.
Dolce Tsunami i Afroaleatoryzm odróżnia także sposób rejestracji materiału. Debiut jest zapisem koncertu w bydgoskim klubie Mózg, podczas gdy nowe wydawnictwo powstało w warunkach studyjnych. Praca w studiu pozwoliła Pospieszalskiemu i Janickiemu pójść w kierunku odmiennym niż podczas występu na żywo. Dominujące na debiucie wpływy korzennego free jazzu i afrykańskiej rytmiki nadal są obecne, ale pojawiają się w formie szczątkowej, jak gdyby siłą rozpędu po poprzedniej płycie.
Muzyka z drugiego krążka duetu jest mocno kolażowa, często gdzieś na granicy żywego grania i instalacji dźwiękowej. Coś na kształt abstrakcyjnej rzeźby stworzonej ze zwykłego i wzmocnionego oraz przetworzonego brzmienia instrumentów. Amplifikacja, sprzężenia, proces rejestracji i obróbki stanowią tu budulec równie istotny co „żywe” dźwięki. Frajda, którą czerpią muzycy z kombinowania z pozornie pozamuzyczną materią, udziela się podczas słuchania. Cudowne przestery, szukanie interakcji tam gdzie dźwięki zdają się już wymykać spod kontroli, groove budowany z odprysków „zwykłego” muzykowania. Do tego, zaskakujące w tym kontekście, wtrącane jak gdyby zupełnie od niechcenia „normalne” melodie.
Całość sprawia bardzo miłe wrażenie - to naprawdę ładny album eksperymentalny. Wbrew tym, którzy twierdzą, że słów „eksperymentalny” i „ładny” nie da się użyć do opisu tej samej płyty.
Comments