top of page
  • RafaÅ‚ Zbrzeski

Z gitarą przez wszechświat

Norweski gitarzysta Stein Urheim nagrał album, którego zawartość sytuuje się gdzieś poza czasem i poza gatunkami. Gdyby nie daty umieszczona wewnątrz okładki niełatwo byłoby domyślić się kiedy powstały utwory wypełniające Downhill Uplift.


Stein Urheim - Downhill Uplift

/Hubro, 2020/

Pierwsze dźwięki albumu są niczym przeskok w czasie do epoki dzieci-kwiatów. Motywy przywodzące na myśl indyjskie ragi w połączeniu z rozmytym brzmieniem gitary oraz pobrzękującymi i szemrzącymi perkusjonaliami dość jednoznacznie odsyłają do przełomu lat 60 i 70 XX wieku.


Podczas odsłuchu Downhill Uplift w głowie przewija się cała plejada wykonawców psychodelicznego rocka i hipisowskiego folku. Gdy wsłuchać się uważniej pojawia się jeszcze więcej łączników z amerykańską tradycją, także tą spod znaku bluesa i country. Niewątpliwie stanowią one ważne części składowe albumu, ale eklektyzm Downhill Uplift na tym się nie kończy.


Urheim z finezją prowadzi słuchacza przez swoje ulubione dźwiękowe krainy. Pod postacią miłych dla ucha, często piosenkowych utworów zaklina całą paletę muzycznych fascynacji. Psychodelię i americanę splata z jazzowym duchem ujawniającym się między innymi w warstwie rytmicznej i zamiłowaniu do improwizacji. Gdzieniegdzie pobrzmiewają też echa europejskiego folku - trudnego do zlokalizowania, bo i w tej materii Norweg zdaje się czerpać z przynajmniej kilku tradycji. Nieprzypadkowo na Downhill Uplift gitarzyście towarzyszą: kontrabasista Ole Morten Vågan, perkusista Kåre Opheim oraz perkusista i wibrafonista Hans Hulbækmo - wszyscy to muzycy silnie związani ze skandynawską i europejską sceną jazzu i muzyki improwizowanej. Doświadczenie wyniesione z praktykowania współczesnego, poszukującego jazzu pozwala zespołowi działać z dużą elastycznością i łączyć poszczególne elementy tak, by pomiędzy nimi nie było znać szwów. Ta sztuka udaje się bardzo dobrze, bo pomimo ogromnego rozrzutu stylistycznego album sprawia wrażenie spójnej, logicznie zbudowanej i zamkniętej całości, a nie zbioru przypadkowych utworów.


Miękkie brzmienie, które dominuje na Downhill Uplift ma duży walor relaksacyjny, co czyni tę płytę kolejną idealną towarzyszką na czas letnich upałów. Przy takich dźwiękach jak gdyby trochę lżej rozpływać się z gorąca.




51 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page