top of page
  • Rafał Zbrzeski

Muzyka świata (którego już nie ma)

Zaktualizowano: 9 cze 2020

Dla wielu słuchaczy kontakt z twórczością zespołu Księżyc stał się doświadczeniem niezapomnianym, być może nawet przełomowym. W połowie 90. XX wieku grupa zniknęła ze sceny (reaktywowała się kilka lat temu), jednak jej członkowie nie zaprzestali działalności. Grubo od ponad dekady muzycy Księżyca - Agata Harz i Remek Hanaj, wspólnie z Emilią Okołotowicz i Piotrem Herdą (w 2006 zastąpił Bartosza Niedźwieckiego) pod nazwą Wędrowiec tworzą rzeczy równie frapujące.


Wędrowiec - Wędrują, nuk nieużywają

/Requiem, 2020/


Muzyka tradycyjna, muzyka korzeni - to określenia, które pod naszą szerokością geograficzną w zasadzie równoważne są z muzyką wymarłą. Dźwięki, które kojarzymy z tymi terminami od dawna nie funkcjonują w związanym z wiejską obrzędowością, pierwotnym kontekście. Ich cepeliadowa wersja, znana z różnorakich „dni gór” i „spotkań folklorystycznych” z rzeczywistym, rdzennym folklorem nie ma wiele wspólnego.


Tym większą radość sprawiają albumy takie jak Wędrują, nuk nieużywają. Członkowie grupy Wędrowiec to nie tylko muzycy. To przede wszystkim badacze muzycznej tradycji i przewodnicy po dźwiękach dobiegających do nas ze świata, który albo już nie istnieje, albo w niedalekiej przyszłości całkowicie zniknie. Jak to bywa w przypadku podróży, których trasa wytyczona została na granicy dwóch różnych rzeczywistości i dwóch różnych czasoprzestrzeni - nie wszystko jest tu oczywiste. Tradycja została przetworzona i z wykorzystaniem minimalistycznych środków przedstawiona w autorski sposób. Chyba jedyny możliwy, by muzyka utrzymała walor wiarygodności, którego nie mają i mieć nie mogą chórzystki zespołów Śląsk i Mazowsze, błyskające ze sceny swoimi sztucznie wybielonymi uśmiechami.


Wędrowiec stara się by w tej autorskiej wizji, nadal miały szansę wybrzmieć prawdy o świecie, leżące u podstaw muzyki obrzędowej wiejskich społeczności i nierozłącznie związane z cyklami funkcjonowania takiego środowiska. Tu skrywa się źródło bliżej nieokreślonego, duchowego ładunku niesionego w rytmicznej, czasem bliskiej atonalności muzyce. Jednak czy rzeczywiście jest to atonalność? Z perspektywy współczesnego mieszczucha zapewne tak. W kontekście całej opowieści przychylam się raczej do zdania, że to rodzaj brzmienia, który usytuowany jest bliżej prawdy o tym jak kiedyś wibrowały nuty wygrywane przez wiejskich muzykantów. Tym samym twórczość Wędrowca, co do swej zasady, wydaje mi się spowinowacona z afroamerykańskim „fire music” i wykonawcami w rodzaju Archiego Sheppa, którzy na bazie muzycznego folkloru przodków otwierali nowe muzyczne obszary. Podtrzymując ducha, gdy wokół świat materialny zmieniał się bezpowrotnie.

104 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
Post: Blog2_Post
bottom of page